Syn „mordował” żonę
o kotka, ale gdzie tu w środku zimy znaleźć małego kotka? Starszy
się już przecież nie przyzwyczai…
Nie ma rady, trzeba
poczekać do wiosny, tłumaczyła synowi. Ale on wciąż – kup mi
kotka. Pojechała kiedyś do znajomej fryzjerki i wróciła z małym
kociakiem – tym razem czarno-białym.
Ucieszył się nie tylko
syn ale również jamnik – znów będzie miał kompana do zabaw. Za
to kot był przerażony widząc pędzącego w jego stronę psa.
Wybór imienia
pozostawiliśmy synowi, choć podrzucaliśmy mu swoje propozycje.
Mnie się podobało imię Binka- choć żona mnie strofowała, że to
imię dla kocicy a to jest kot i sama proponowała Sylwester. Bo
nawet podobny umaszczeniem do tego kota z bajki. Syn jednak wciąż
się mylił i wołał na kota Tutek, Tutuś… W końcu każdy wołał
na niego inaczej. Ostatecznie został TUTUŚ. Tamten był Tutek to
ten będzie Tutuś – stwierdziła żona. Ja nieraz wołałem na
niego Tutor :)
Do tego kota żona
postanowiła się już nie przywiązywać tak emocjonalnie, biorąc
pod uwagę, że miał wybrzuszenie w miejscu pępka, niczym
przepuklinę.
Nie był też taki jak
Tutek – co prawda żona nauczyła go przychodzić na zawołanie i
też się w końcu zaprzyjaźnił z Tofikiem, ale nie był już
pieszczochem leżącym na kolanach. Łapał zębami i pazurami
wszystko co się ruszało, nawet moją stopę, którą ruszałem pod
kocem leżąc przed TV :) Ale myszy nie było żadnej. Nie dał się
jednak pogłaskać, bo zaraz się do gryzienia szykował… dopiero
jak podrósł, zrobił się „bardziej towarzyski”.
Mając na uwadze niedawne
zdarzenia nie protestowaliśmy, kiedy mój młodszy brat zaproponował
w okolicach wiosny, że może nam przywieźć jeszcze jednego kota,
bo u jego dziewczyny kocica ma właśnie małe. I tak dołączył
kolejny kot – z ogromnymi oczami, puchaty, biały w szare łaty.
Szybko więc do niego przywarło wołanie ŁATEK vel ŁATI.
Był on już nieco
starszy i strasznie płochliwy. Właściwie to został taki na wpół
dziki, uciekający przed wszystkimi nawet przed Tofikiem i Tutusiem
stronił, jedynie do żony się przyzwyczaił z racji tego, że
dawała zwierzakom jeść.
Potem przyzwyczaił się
do kota –Tutusia…i nawet do naszego jamnika Tofika też się w
końcu przekonał i spali razem całą trójką. Pies i oba koty.
Nadal wózek dla lalek był wymarzonym miejscem błogiego odpoczynku kolejnego zwierzaka...
Nadal wózek dla lalek był wymarzonym miejscem błogiego odpoczynku kolejnego zwierzaka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz