środa, 18 września 2013

Tęsknota za kotem - i kto by pomyślał...

Syn „mordował” żonę o kotka, ale gdzie tu w środku zimy znaleźć małego kotka? Starszy się już przecież nie przyzwyczai…
Nie ma rady, trzeba poczekać do wiosny, tłumaczyła synowi. Ale on wciąż – kup mi kotka. Pojechała kiedyś do znajomej fryzjerki i wróciła z małym kociakiem – tym razem czarno-białym.
Ucieszył się nie tylko syn ale również jamnik – znów będzie miał kompana do zabaw. Za to kot był przerażony widząc pędzącego w jego stronę psa.
Wybór imienia pozostawiliśmy synowi, choć podrzucaliśmy mu swoje propozycje. Mnie się podobało imię Binka- choć żona mnie strofowała, że to imię dla kocicy a to jest kot i sama proponowała Sylwester. Bo nawet podobny umaszczeniem do tego kota z bajki. Syn jednak wciąż się mylił i wołał na kota Tutek, Tutuś… W końcu każdy wołał na niego inaczej. Ostatecznie został TUTUŚ. Tamten był Tutek to ten będzie Tutuś – stwierdziła żona. Ja nieraz wołałem na niego Tutor :)
 
Do tego kota żona postanowiła się już nie przywiązywać tak emocjonalnie, biorąc pod uwagę, że miał wybrzuszenie w miejscu pępka, niczym przepuklinę.
Nie był też taki jak Tutek – co prawda żona nauczyła go przychodzić na zawołanie i też się w końcu zaprzyjaźnił z Tofikiem, ale nie był już pieszczochem leżącym na kolanach. Łapał zębami i pazurami wszystko co się ruszało, nawet moją stopę, którą ruszałem pod kocem leżąc przed TV :) Ale myszy nie było żadnej. Nie dał się jednak pogłaskać, bo zaraz się do gryzienia szykował… dopiero jak podrósł, zrobił się „bardziej towarzyski”.

Mając na uwadze niedawne zdarzenia nie protestowaliśmy, kiedy mój młodszy brat zaproponował w okolicach wiosny, że może nam przywieźć jeszcze jednego kota, bo u jego dziewczyny kocica ma właśnie małe. I tak dołączył kolejny kot – z ogromnymi oczami, puchaty, biały w szare łaty. Szybko więc do niego przywarło wołanie ŁATEK vel ŁATI.
Był on już nieco starszy i strasznie płochliwy. Właściwie to został taki na wpół dziki, uciekający przed wszystkimi nawet przed Tofikiem i Tutusiem stronił, jedynie do żony się przyzwyczaił z racji tego, że dawała zwierzakom jeść.

Potem przyzwyczaił się do kota –Tutusia…i nawet do naszego jamnika Tofika też się w końcu przekonał i spali razem całą trójką. Pies i oba koty.

Nadal wózek dla lalek był wymarzonym miejscem błogiego odpoczynku kolejnego zwierzaka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz