poniedziałek, 2 września 2013

Tofikowy jamnik dla córki

Po paru miesiącach, około września do kota Tutka dołączył pies. 
Córka zawsze chciała mieć psa, a właśnie niebawem miała mieć siódme urodziny… Podczas wertowania lokalnej gazety trafiłem na ogłoszenie i zaraz potem byliśmy w drodze po… jamnika.
No matka to czysty jamnik, ojciec… trochę nie do końca… tak więc nasz nowy domownik został ochrzczony zgodnie ze swoją barwą – TOFIK.
 Przez telefon facet mówił, że to kawa z mlekiem – ale to czysty tofikowy kolor. Wszystko ma brązowe, nawet nos.
Tak więc dzieci już zostały obdarowane pupilami, no i Tutek zyskał towarzystwo.
Choć nie od razu zaakceptował, to małe coś - długie, z długimi uszami, trzęsące się nie wiadomo czy ze strachu, czy z zimna, leżące na małej poduszce na podłodze obok wersalki.
Tutek jak na kota przystało musiał pokazać, kto tu rządzi i leżąc na wersalce pacnął parę razy łapą Tofika w łeb.
Tofik ciągnął do kota, niczym do swojej matki, co z początku kotu nie bardzo pasowało. Szybko jednak się zaprzyjaźnili, spali razem, jedli z jednej miski. Razem figlowali.
I gdzie tu ma zastosowanie powiedzenie: jak pies z kotem?
Co więcej Tofik brał z kota przykład. Mimo „jamnikowego” wzrostu potrafi bez problemu wskoczyć na parapet i wygrzewać się na nim, przez nagrzaną promieniami słońca szybę.
Zaczął też korzystać z „kuwety”, którą Tutek zrobił sobie w trocinach…
Jeśli ktokolwiek z Was widział jak korzysta z „toalety” kot a jak pies to wie jakie są różnice. Dla tych, którzy nie mieli takiej okazji wspomnę, iż kot zawsze najpierw wygrzebuje sobie dołek, w który załatwia swoje potrzeby, by zaraz potem go skrzętnie zasypać łapą, do momentu, aż nie będzie czuć, że właśnie korzystał z toalety.
Pies ogranicza się do podniesienia łapy, by potem wytrzeć tylne łapy. Nie ma to jednak nic wspólnego z zasypywaniem miejsca, które właśnie „podlał”, gdyż przeważnie robi kilka kroków do przodu i dopiero potem wyciera tylne łapy. Mnie się to zawsze kojarzyło z tym, że stał w kałuży i musi sobie wytrzeć opuszki niczym na wycieraczce.
Ale nasz Tofik umie obserwować… i może nie wykopuje dołka przed „skorzystaniem” tak jak Tutek, ale zasypuje nosem to co narobił, także węchem sprawdzając, czy już wszystko jest ok, czy trzeba usypać większą górkę :)

I tu się sprawdza przysłowie: z kim przystajesz, takim się stajesz.

Hmm skoro kot może leżeć w wózku dla lalek, to dlaczego ja nie miałbym spróbować...

Niewtajemniczonych zapraszam do poprzedniego posta Na jakie zwierzę domowe się zdecydować...


2 komentarze:

  1. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam i czekam n inne wpisy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki ładny kolor ma ten piesek i w sumie pierwszy raz widzę chyba takie umaszczenie. Zresztą dla mnie wszystkie psy są piękne i nie mam jakiejś jednej ulubionej rasy. Często również mój pies jest przeze mnie stylizowany gdyż mam degażówki https://sklep.germapol.pl/pl/degazowki.html i chyba mu ogólnie takie przycinanie sierści nie przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń